piątek, 24 maja 2013

chodzę!


22 dzień

Drugi dzień rehabilitacji na sali.

Zaczęliśmy od uczenia mnie chodu na nowo. Brzmi to dziwnie, ostatni raz uczyłam się tej "sztuki tajemnej" mając kilka miesięcy. Było trudno, tak zżyłam się ze stabilizatorem i kulami, że dopiero po przejściu całego korytarza, udało mi się zrobić krok nie obciążając kul. Najgorsze było dla mnie wychylenie się tułowiem nad wyprostowaną w stawie kolanowym nogę i przejście przez stopę, w podobnym ruchu rozwaliłam kolano, trauma.

Jeśli chodzi o rehabilitację w tym dniu to standardowo "rażenie prądem" mięśnia czwórki, później ćwiczenia izometryczne w wyproście nogi i w zgięciu, na koniec krioterapia.

Edyta w drodze na rehabilitację w Krakowie


23 dzień

Dziś dzień wolny od wyjazdu do Krakowa, ale nie od ćwiczeń. Wczoraj pokazano mi nowe ćwiczenia, także w sumie uzbierało się ich przynajmniej na godzinę treningu. Plan na dziś, 3 sesje ćwiczeń. Po porannej sesji postanowiłam nauczyć się chodzić bez kul. Ponieważ wczorajszy dzień pokazał, że mając asekurację w postaci kul, po prostu ich używam. Dlatego spróbowałam chodzić bez nich i puściło, chodzę!

Kolejny wyciąg na mojej drodze " powrót do mistrzowskiej formy" pokonany :). Przede mną kolejne też pewnie niełatwe i jeszcze nie raz zaskoczy mnie jakiś "crux" na drodze. Trzeba też je wszystkie poprowadzić samemu, bo zamiana w prowadzeniu jest niemożliwa. Droga jest dla mnie onsightowa, za to dla wszystkich kontuzjowanych teraz i w przyszłości, mam nadzieję, że mój blog będzie jakąś formą pomocy ( flesha).
Jestem zmotywowana i napieram :)

Teraz kiedy nie mogę się wspinać, doceniam jeszcze bardziej wspinanie, niezależnie od formy (skały, góry, czasówki), nie zamieniłabym go na żadną inną dyscyplinę, bo jest dla mnie wyjątkowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz