Jestem szczęśliwa, wypracowałam z rehabilitantem 130 stopni zgięcia. Jeszcze zostało mi 20-25 stopni do samodzielnego kopnięcia się w tyłek. Dzisiaj bolało najbardziej pomimo 3 tabletek Apapu, które zażyłam przed terapią. Szkoda, że nie mogę stosować mocniejszych środków przeciwbólowych, może wtedy szybciej wypracowalibyśmy pełne zgięcie ;). Nie myślcie, że mój fizjoterapeuta jest bez serca i mnie zamęcza, niestety są rzeczy które zrobić trzeba nawet jak boli.
Dowiedziałam się, że ze wszystkich sportowców tutaj leczonych, tylko wspinacze mają problem z powrotem zgięcia kolana. Prawdopodobnie staw ulega adaptacji do ciągłej pracy w zgięciu i rotacji do zewnątrz, przez co tworzy się jakieś zwyrodnienie, które utrudnia rehabilitację.
Dzisiaj poza ćwiczeniami znanymi, takimi jak stanie jednonóż na poduszce, czy berecie, z otwartymi i zamkniętymi oczami, pojawiły się nowe: półprzysiad już bez oparcia o ścianę, wypad w przód i wstępowanie na step. Najbardziej cieszy mnie możliwość robienia wypadów, czuję się sprawna jak dawniej. Powoli zapominam, że cała ta historia z kontuzją miała miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz