piątek, 12 lipca 2013

11 lipca 11 tydzień

Co nowego u mnie, w zasadzie wszystko. Po dziesiątym tygodniu szczególnej ostrożności, wreszcie zaczęłam przygotowywać się do zawodów. Poza dwugodzinnymi sesjami rehabilitacyjnymi, na których dostaję niezły wycisk, prowadzę w miarę normalne treningi. Ponieważ zbliża się mój start na World Games, a czasu zostało niewiele, na własną odpowiedzialność wprowadziłam elementy, które są niezbędne w przygotowaniach. Zaczęłam już truchtać w terenie i wspinać się na standardzie, oprócz tego weszłam już na duże ciężary na siłowni. Jeśli chodzi o wspinanie zakładam stabilizator, kupiłam model dedykowany dla sportów kontaktowych, dzięki niemu nie boje się, że uderzę kolanem w ścianę podczas biegu. Stabilizator sprawdza się całkiem nieźle, nie zsuwa się i nie ogranicza specjalnie ruchów. Nie mam jeszcze pełnego zgięcia w kolanie, muszę go zrobić do zawodów, nie dlatego że nie mogę bez niego biegać, ale dlatego że mogłabym w ferworze walki zrobić go na zawodach, a to mogłoby się skończyć różnie.

Udział w zawodach i same przygotowania są dla mnie ogromnym wyzwaniem zarówno fizycznym jak i psychicznym. Jestem świadoma ryzyka jakie podejmuję i zrobię wszystko żeby je zminimalizować.

Start w zawodach zawodnika w pełni dyspozycji, bez kontuzji, do tego przygotowanym w normalnym trybie, jest wystarczająco dużym stresem. Teraz patrząc z mojej perspektywy, wydaje mi się niewyobrażalnym komfortem. Ale wolę jego brak od niemożności wzięcia udziału w nadchodzących zawodach. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby się do nich przygotować jak umiem najlepiej i dać z siebie na nich wszystko.

Co do ćwiczeń rehabilitacyjnych: interwały 20-10 minutowe na rowerze, półprzysiady obunóż, jednonóż na niestabilnym podłożu, wypady w przód i w tył, wejścia na drabinkę, ćwiczenia łydek i dwugłowego uda, ćwiczenia rozciągające, wszystko w układzie zamkniętym.

Dziękuję moim przyjaciołom i znajomym za wsparcie w trudnych chwilach, czasami wasze jedno   dobre słowo działa jak najlepszy lekarstwo. Dziękuję Artur za motywację na ostatnim treningu, pokazałeś mi, że można :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz